wtorek, 25 sierpnia 2015

Teoria wybitych szyb w praktyce.

Drodzy mieszkańcy blokowiska, nie posiadam mocy tworzenia rzeczywistości. Fakt, że zauważam zagrożenia, których wy nie chcecie dostrzegać, nie wynika również ze złej woli. Nawet gdybym próbował udawać że wszystko jest w porządku, to życie nie stanie się przez to lepsze... Możliwe, że „czytanie dużej ilości głupot” (jak zauważyła jedna z moich sąsiadek):- „rzuciło mi się na głowę”, ale nie zamierzam z tego powodu, chować jej w piasek.:-)).



Teraz do rzeczy: W 1982 r George Kelling i Caterine Coles w publikacji „Fixing Broken windows: Restoring Order and Reducing Crime in Our Communities”, opisali stworzoną przez siebie nową koncepcję kryminologiczną. Wynikało z niej, że brak reakcji na akty wandalizmu, oraz drobne przestępstwa i wykroczenia, np. wybijanie szyb, malowanie graffiti, śmiecenie - sprzyja poczuciu bezkarności sprawców, prowadząc w konsekwencji do wzrostu poziomu przestępczości kryminalnej. Koncepcję tę nazwali : „Teorią wybitych okien”, (broken windows).



Teoria znalazła potwierdzenie w eksperymentach amerykańskiego psychologa Philipa Zimbardo. Znanego w Polsce głównie z kontrowersyjnego eksperymentu więziennego, tzw eksperymentu”stanfordzkiego”,oraz znienawidzonego za próbę założenia centrum pomocy dla katowickiej, trudnej młodzieży i niepochlebne opinie o stanie zdrowia psychicznego Polaków. Zimbardo zauważył, że między stanem braku kontroli społecznej, a wzrostem przestępczości pospolitej, istnieje bezpośrednia zależność. Przestępstwa o niskim ciężarze gatunkowym, ciągną za sobą coraz poważniejsze jak:

kradzieże,
rozboje,
włamania'
pobicia,
gwałty'
zabójstwa.





Udowodnił to, umieszczając w Bronxie, dzielnicy słynącej z wysokiego poziomu przestępczości, otwarty samochód z podniesioną maską. Już po pierwszych pięciu minutach, autochtoni wymontowali akumulator i drobne elementy wyposażenia, by po dwóch godzinach rozmontować samochód całkowicie. Na ulicy pozostała tylko pusta skorupa nadwozia. Dla porównania drugi, identyczny pojazd umieścił w zamożnej i relatywnie bezpiecznej dzielnicy miasta Palo Alto. Samochód był zamknięty i zabezpieczony przed kradzieżą. Kiedy Zimbardo podniósł w nim maskę, właściciel budynku, pod którym stało auto, opuścił ją w trosce o stan silnika, w czasie intensywnych opadów deszczu. Pojazd stał sobie spokojnie przez kilka dni, aż do momentu, kiedy eksperymentator wybił w nim boczną szybę. Od tej chwili do całkowitego demontażu samochodu, minęło pięć godzin. Tyle było potrzeba by wyglądał on dokładnie tak, jak ten z Bronxu.





Wybicie szyby stało się sygnałem dla przestępców, że pojazd pozostaje nie chroniony, łatwo go więc bezkarnie okraść. Tu mała dygresja dla moich sąsiadów, dziwiących się, dlaczego po zniszczeniu przez niejscowych wandali, dachu mojego samochodu, wydałem pieniądze na jego pomalowanie, oraz zamontowanie kamerki dla monitorowania parkingu. Otóż moi drodzy: nie chciałem by zaniedbany wygląd pojazdu, stał się sygnałem dla oprychów, że można go bezkarnie roz...montować. Jeżdżę sporo po kraju, więc zagrożenie dotyczyło nie tylko „naszego bezpiecznego osiedla”, ale również innych „bezpiecznych osiedli” całej Polski. A dla kręcących kółka na czole, pod moją kamerką - informacja: gdybyście czytali literaturę popularnonaukową i mieli odrobinę empatii, nie musielibyście się pukać po głowie, bo to nie najlepiej świadczy o waszej wiedzy i intelekcie!!!

 Ta sama zasada odnosi się do innych elementów przestrzeni publicznej. Pozostawienie wybitego okna w budynku, świadczy o tym że nie jest on odpowiednio chroniony. Większość powie: przecież jedna wybita szyba o niczym nie świadczy i tylko niedowarzeni naukowcy, mogli coś takiego wymyślić. Tak się zwykle zaczyna - od jednej wybitej szyby, jednego graffiti na ścianie, jednego zniszczonego samochodu, czy zdemolowanego przystanku autobusowego. Powoduje to stopniowe niezauważalne przesuwanie granicy, do momentu, kiedy stanie się coś naprawdę poważnego. Najczęściej wtedy, poszkodowany przestępstwem mówi, że nic nie zapowiadało tak tragicznego wydarzenia, oraz stara się zrzucić odpowiedzialność z lokalnych mieszkańców na jakichś mitologicznych „obcych”. A ta odpowiedzialność istnieje zawsze, jeśli nie za popełnienie przestępstwa to za udawanie że nic złego się nie dzieje.



Warto przyjrzeć się bliżej, praktycznej realizacji działań, zmierzających do likwidacji skutków teorii „wybitych szyb”.Wprawdzie nie jest to nasze polskie podwórko, ale jakże bliskie modelowi społecznego myślenia Polaka – amerykańskie. Na jakość wzorców nie można więc narzekać. W 1994 roku Rudolf Giuliani, były prokurator generalny Nowego Jorku, został wybrany na burmistrza tego miasta, słynącego z legendarnej wręcz przestępczości. Wykorzystując doświadczenia z pracy w prokuraturze, bardzo poważnie potraktował teorię wybitych okien. Dał temu wyraz, zatrudniając na stanowisku szefa policji człowieka, który realizował tę teorię w praktyce, walcząc z przestępczością w nowojorskim metrze. Mowa tu o byłym szefie nadzoru transportu – Williamie Brattonie.

Jako propagator teorii wybitych szyb, zaczął od walki z drobnymi przestępstwami. Policjanci na jego rozkaz zaczęli ścigać czyny karalne, ( jak się to mówi w Polsce ) o „niskiej szkodliwości społecznej”. Wszelkie akty wandalizmu i picie alkoholu w miejscach publicznych, czyli te zachowania, które w społeczności polskich miast uchodzą za relatywnie nieszkodliwe. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Przestępczość w Nowym Jorku w okresie pierwszych dwóch lat realizacji programu, spadła blisko o połowę, by obecnie ,dzięki konsekwencji działania policji, zmniejszyć się do poziomu poniżej amerykańskiej średniej.

Jakie wnioski należy wyciągnąć z tej lekcji?
  1. Nie istnieją przestępstwa o „znikomej szkodliwości” - wszystkie są szkodliwe.
  2. Wszelkie próby bagatelizowania zachowań, które pozornie nikomu nie szkodzą, takich jak : picie alkoholu w miejscu publicznym i akty wandalizmu, mają konsekwencje dla całej lokalnej społeczności, poprzez zachęcanie do popełniania czynów karalnych o większym ciężarze gatunkowym.
  3. Rozliczanie sprawców drobnych przestępstw i wykroczeń jest bezwzględną koniecznością, pozwalająca uniknąć poważniejszych czynów karalnych.
  4. Każda z oznak braku kontroli nad przestrzenią publiczną, musi być natychmiast usuwana, (naprawa uszkodzonych przystanków, zamalowanie graffiti na murach itp.).


 Tak wiem że nasze miasto to nie Nowy Jork, a Polska to nie Stany Zjednoczone. Jednak może warto czasem zrobić coś dla poprawy wspólnego bezpieczeństwa, jeśli nie z poczucia obowiązku, to może chociaż z poczucia zwykłej ludzkiej przyzwoitości? A w przemyśleniach nad słusznością teorii wybitych szyb, niech pomagają fotografie, pojawiające się w moim poście. Wszystkie zostały zrobione w przestrzeni publicznej naszego osiedla. A utrwalone w nich zjawiska są dziełem rąk naszych dzieci, czy to nie daje wam do myślenia Drodzy Sąsiedzi?

P.S
   Zdaje się, że ostatnio włamano się komuś do sklepu a parę tygodni wcześniej do kilku samochodów??? Tu informacja dla Pana G. Nie ja tego nie zrobiłem!!!:-))



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz