środa, 19 sierpnia 2015

Polska wojna chłopsko-szlachecka




Geneza wojny chłopsko- szlacheckiej



Na wstępie chciałbym wyjaśnić ,że wojna chłopsko szlachecka, wynika ze zderzenia chłopskiego pochodzenia narodu, ze szlacheckim a raczej inteligencko-ziemiańskim etosem III RP. Toczy się w umyśle polskiego społeczeństwa, a fakt jej istnienia, warunkuje masa stereotypów, zagnieżdżonych w świadomości obywateli. Dotyczą :pochodzenia społecznego, zamożności, władzy, rzekomej wyższości poszczególnych warstw społecznych i grup etnicznych, etosu historycznego, itd. Trudno byłoby znaleźć dziedzinę życia społecznego, nieobarczoną brzemieniem stereotypów. Fakt ich funkcjonowania nie jest niczym chwalebnym i wynika najczęściej z ignorancji i kompleksów, oraz potrzeby uproszczeń dla interpretacji zjawisk niezrozumiałych lub niedefiniowalnych. Tych ostatnich jest w naszej historii pod dostatkiem.



Jak, jednak wymagać od Polaków właściwej oceny sytuacji społecznej i politycznej, kiedy 70% społeczeństwa nie czyta, nie tylko publikacji popularnonaukowych i fachowych ale nawet beletrystyki? Jak wynika z badań, opisanych w artykule Małgorzaty Niemczyńskiej w Gazecie Wyborczej „Nie czytamy, naród głupieje”. http://wyborcza.pl/1,75475,13524123,Nie_czytamy__Narod_glupieje.html, ponad 60% Polaków nie miało styczności z żadną książką po skończeniu szkoły. Dotyczy to również tych posiadających wyższe wykształcenie, więc pretendujących do miana elity intelektualnej kraju. Rośnie liczba analfabetów funkcjonalnych, a wraz z nią wydłuża się lista polskich stereotypów, ale to temat na osobny wpis... Cykl artykułów, który ukazał się w miesięczniku "Znak" o chłopskim pochodzeniu polskiego społeczeństwa, doskonale wyjaśnia dlaczego tak się dzieje. Zdaniem prof. Jacka Wasilewskiego powojenna struktura naszego społeczeństwa ukształtowała współczesne zachowania Polaków. 


To dominująca mentalność chłopska sprawiła, że Polacy stali się narodem konsumpcjonistów i odbiorców popkultury. Najprostszym mechanizmem obrony przed nędzą i niedostatkiem, było wśród chłopów gromadzenie dóbr. W chłopskiej mentalności utrwaliło się przekonanie, iż w gospodarstwie wszystko jest potrzebne, niczego nie wolno wyrzucać. Nie planuje się też dłużej niż na kilka miesięcy, bo zawsze zdarzyć się może jakaś klęska żywiołowa.”Pęd ku posiadaniu jest cechą mentalności chłopskiej. W społeczeństwach zachodnich postawa konsumpcjonistyczna jest wytworem kapitalizmu. W Polsce, w której nie było mieszczaństwa, nie było gospodarki wolnorynkowej, jest konsekwencją chłopskiej nędzy. Wartością była i jest rzecz materialna. Niepewność egzystencji i doświadczenia pokoleń wymusiły strategię gromadzenia dóbr, która w wielu sytuacjach była warunkiem przeżycia.1


Chłopstwo w strukturze społecznej przedwojennej i powojennej Polski.



Jak wyglądała struktura społeczna przedwojennej Polski? (…) „Z badań wynika, że w społeczeństwie początków II Rzeczypospolitej dominowała, w liczbach bezwzględnych, warstwa chłopska. Chłopi, czyli właściciele gospodarstw rolnych, stanowili dokładnie połowę społeczeństwa. Biorąc pod uwagę robotników rolnych, prawie 60% społeczeństwa przed wojną to ludność rolnicza, a gdy policzymy także mieszkańców wsi, którzy nie uprawiali ziemi, ale z rolnictwem byli przecież związani lub od niego zależni (jak np. drobni wiejscy kupcy), to de facto ludność rolnicza i wiejska stanowiła w II Rzeczypospolitej 70% społeczeństwa.2



Na 32.108 mln ludności, ziemiaństwo to 1% populacji, proletariat miejski to około 6% a drobnomieszczaństwo 11% z uwzględnieniem ludności pochodzenia żydowskiego, niemieckiego i ukraińskiego, której po II Wojnie Światowej zabrakło na ziemiach polskich. Jest to istotne dla struktury społecznej powojennej Polski ponieważ trzy filary polskiego społeczeństwa zniknęły bezpowrotnie. Ziemianie w większości emigrowali, kapitaliści zostali eksterminowani przez komunistów lub, również uciekli, drobnomieszczanie stracili ¾ swojej liczebności z powodu odpływu ludności: żydowskiej, niemieckiej i ukraińskiej.



Polska inteligencja ,jako najbardziej zaangażowana w walkę z okupantem, praktycznie przestała istnieć. W 1945 r nie było inteligencji i ziemian, które w II Rzeczpospolitej tworzyły elity, ale za to byli chłopi i komuniści. Ci ostatni szybko zrozumieli, że jeśli chcą skutecznie przeprowadzić w Polsce rewolucję, muszą w tym celu wykorzystać chłopów. Tylko jak to zrobić by wykazali się oni zaangażowaniem w działaniu na rzecz komunizmu? Otóż trzeba ich kupić – za cenę obietnicy wykształcenia, pracy i mieszkania w mieście.



Edukacja dla chłopstwa przed wojną kończyła się najczęściej na 4 klasach szkoły powszechnej, a poziom analfabetyzmu wśród nich wynosił ponad 80%. Mechanizm uczestnictwa ludności chłopskiej w tworzeniu socjalizmu pokazują relacje ludzi, którzy pracowali na budowach hut i kombinatów . Jacek Wasilewski w anegdotycznej formie podaje przykład listu pisanego przez młodego robotnika do rodziny na wsi: "Wyleguję się w łóżku do 5, później dają jeść dopiero o 6 zaczynam robotę"3.



Dla tych ludzi Polska Ludowa była szansą awansu społecznego, dostali coś o czym nawet nie marzyli za czasów sanacji : edukację i pracę, za którą im regularnie płacono. Możliwości awansu społecznego wykorzystywali w pełni.



Najbardziej popularnymi zawodami wśród młodzieży pochodzenia wiejskiego, były:nauczyciel, pielęgniarka ,milicjant, żołnierz zawodowy, kolejarz i ksiądz!!!! Jeśli matce udało się wydostać ze wsi, zostając nauczycielką, to starała się zrobić wszystko by jej córka była przynajmniej lekarzem. Mechanizm ten miał zastosowanie do wszystkich pozostałych zawodów, dlatego większość współczesnych elit intelektualnych Polski ma chłopskie pochodzenie, choć niekoniecznie się do tego przyznaje. Podobnie rzecz wygląda z polską generalicją oraz episkopatem, choć w przypadku tego ostatniego, biskupi nie mają kompleksów i otwarcie o tym mówią.


Mit tożsamości inteligencko-szlacheckiej.



W III RP funkcjonuje mit tożsamości inteligencko – szlacheckiej a Polacy intensywnie poszukują rodowych korzeni w szlacheckich spisach i aktach nobilitacji. Mam znajomego, o typowo chłopskim nazwisku rodowym, który dla podniesienia statusu, najpierw przyjął nazwisko żony, (brzmiące bardziej po szlachecku), by potem obnosić się z sygnetem herbowym, dopasowanym do tegoż nazwiska, choć małżonka zaklinała się na wszystkie świętości, że szlachty w jej rodzinie nie było. Coraz mniej w naszym kraju pańszczyźnianych, a coraz więcej szlachty i mieszczan . Skądinąd, nikt jakoś nie zastanawia się nad tym, że skoro w 1939 żywioł chłopski, był najliczniejszą grupą społeczną, to skąd teraz wzięli się ci wszyscy mieszczanie i oficjele dworscy?



Przed rozbiorami (1772) w Polsce 70% obywateli, było chłopami pańszczyźnianymi. Pan był rzeczywistym właścicielem gruntów rolnych, na których, przypisany do nich chłop, musiał odrabiać pańszczyznę. Formalnie nie było to niewolnictwo na wzór amerykański, ale jednak chłop samowolnie nie mógł opuścić gospodarstwa. Jeśli zaś, ziemianin zamierzał sprzedać wieś, to czynił to razem z całym „inwentarzem”, czyli również chłopami. W tym samym czasie w Europie nie do pomyślenia było posiadanie niewolników. A już poza wszelkim wyobrażeniem, mieścił się fakt arbitralnego decydowania o życiu i śmierci innego człowieka. W Polsce dopiero po roku 1768 wprowadzono prawo, które orzekanie kary śmierci, wobec chłopów, przekazywało w ręce sądów grodzkich. Kara chłosty pozostawała jednak, nadal w gestii pana, co sprawiało, że chłop ukarany w ten sposób, bywał zaćwiczony na śmierć, mimo, że nie skazano go oficjalnie na karę śmierci.



Los chłopa pańszczyźnianego niewiele się różnił od losu czarnoskórych niewolników w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Dlaczego więc w Ameryce niewolnictwo jest elementem historii, tragicznym ale pamiętanym, a w Polsce nikt nie chce pamiętać pańszczyzny? Nawet potomkowie chłopów nie podnoszą tego problemu, w kontekście zakłamywania tradycji historycznej. Nie chcą również o tym pamiętać polscy historycy. Pierwszą rzetelną książkę na ten temat napisał francuski profesor Sorbony: Daniel Beauvois, Dla podniesienia rzetelności publikacji, nauczył się języka polskiego, by studiować źródła bez pośrednictwa tłumacza. Książka :"Trójkąt ukraiński. Szlachta, carat i lud na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie 1793-1914"pokazuje odmienną wizję rzeczywistości od tej, którą znamy z sentymentalnych opowieści kresowiaków. Jest to historia o bezwzględnym wyzysku ukraińskiej ludności przez polską szlachtę. O tym, że jeszcze w połowie XVIII wieku polski pan mógł bezkarnie zabić chłopa, dając tym samym powód do szczerej nienawiści, co owocowało w przyszłości, żądzą zemsty na szlachcie.



Podobny sposób oglądu kresowej rzeczywistości, przyjął też socjolog kultury Jan Sowa. W swojej książce "Fantomowe ciało króla" wysuwa tezę, iż Kresy Wschodnie były przez Polskę eksploatowane, niczym zamorskie kolonie przez kraje europejskie. "Jesteśmy [...] przekonani, że Polska kolonii nie miała i mieć nie chciała. To złudzenie wynikające z faktu, że mocarstwa zachodnie koncentrowały się na ekspansji morskiej, tymczasem Polska z uwagi na położenie budowała swe imperium drogą ekspansji lądowej […]. Polska również miała kolonie i dzisiaj nazywa się je Kresami".pisał w felietonie dla 'Focus Historia'.



No cóż w Stanach Zjednoczonych Ameryki, niewolnicy byli Afrykanami, czego nie dało się ukryć. Spadkobiercy niewolników są więc widocznym wyrzutem sumienia amerykańskiego narodu. W Polsce, niewolnicy, wyglądem zewnętrznym nie różnili się od panów. Dzisiaj ich potomkowie nie chcą pamiętać poniżenia i wyzysku przodków. Lepiej udawać że nic takiego nie miało miejsca. Tylko gdzie tu prawda historyczna?




1ZNAK” Maj 2012 nr 684 Marta Duch Dyngosz wywiad z prof. Jackiem Wasilewskim-Wszyscy jesteśmy chłopami.
2„ZNAK” Maj 2012 nr 684 Marta Duch Dyngosz wywiad z prof. Jackiem Wasilewskim-Wszyscy jesteśmy chłopami
3„ZNAK” Maj 2012 nr 684 Marta Duch Dyngosz wywiad z prof. Jackiem Wasilewskim-Zapomniana genealogia Polaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz