wtorek, 22 września 2015

Co się stało z polskim proletariatem?


Zaginiona klasa robotnicza.

Śledząc polskie media, podające informacje o ciągłym wzroście bogactwa Polaków, zaczynamy wierzyć iż jesteśmy zieloną wyspą szczęśliwości. Gdzie zatem podział się polski proletariat? Czyżby jakimś cudownym zrządzeniem losu z dnia na dzień zmienił się w bajkową klasę średnią?

Na to pytanie poszukam odpowiedzi, posiłkując się autorytetem prof. Juliusza Gardawskiego kierownika Katedry Socjologii, Ekonomicznej Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Twierdzi on, że (...)”z pewnością nie ma już tak wyrazistych klas ekonomicznych, jakie znamy z okresu industrialnego. Nie znaczy to jednak, że w naszym kraju struktura klasowa zanikła, że staliśmy się społeczeństwem klasy średniej. Dobrym narzędziem opisu naszego społeczeństwa jest klasyczny już schemat Eriksona, Goldthorpego i Protocarero, którzy przyjęli kilka kryteriów położenia klasowego (status ekonomiczny, charakter zatrudnienia, poziom specjalizacji i inne). Traktując te kryteria łącznie, wyodrębnili 11 klas ekonomiczno-społecznych, wśród których były dwie klasy robotnicze: robotnicy wykwalifikowani i robotnicy niewykwalifikowani. John Goldthorpe wykazywał realność tych klas na podstawie badań z końca XX w., prowadzonych w Wielkiej Brytanii. Dowodził empirycznie, że klasy te dobrze odpowiadały rozkładowi nierówności społecznych w dochodach, w dostępie do edukacji, w zróżnicowaniu postaw politycznych i społecznych, w stylu życia, w ruchliwości międzygeneracyjnej i innych. Z badań empirycznych, prowadzonych w Polsce wynika, że dla opisu naszej struktury społecznej, klasy nadal są pojęciem przydatnym1.

Co z tego wynika? Przede wszystkim wiadomość, że w systemie klasowym naszego państwa, proletariat istnieje i nie przeobraził się automatycznie w klasę średnią. Dlaczego zatem nie widać jego aktywności, jak to miało miejsce w latach 80-tych, czyżby położenie robotników było tak komfortowe, że nie ma potrzeby walki o jego poprawę? Bierność tej grupy społecznej, wydaje się być jedną z konsekwencji zmian, jakie zaszły w Polsce na skutek prywatyzacji, dekoncentracji przemysłu i oraz pojawienia się charakterystycznego dla post-industrializmu sektora usług, a wraz z nim nowej grupy pracowników. W systemie tym, dawna klasa robotnicza uległa rozdrobnieniu, dodatkowo część proletariatu zalicza się obecnie do"podklasy", której nie można analizować w kategoriach ekonomicznych, ponieważ tworzą ją osoby trwale bezrobotne, oraz żyjące w skrajnym ubóstwie.

Rok 1990 zainicjował procesy, które doprowadziły do radykalnej zmiany struktury społecznej a czynnikiem rozstrzygającym dla położenia proletariatu, stał się wybór nowego modelu społeczno-gospodarczego. Nowy system zminimalizował rolę związków zawodowych oraz zniósł samorządność pracowniczą a dodatkowo, bezpośrednią konsekwencją procesów globalizacji stało się zmniejszenie liczebności proletariatu, ze względu na likwidację wielkich zakładów pracy.

Największe grupy pracowników, wielkoprzemysłowej klasy robotniczej, zmniejszyły się w niektórych gałęziach przemysłu kilkukrotnie. „Przykładowo, górników mieliśmy ok. 400 tysięcy - mamy 130 tys., hutników było 140 tys., a jest nieco ponad 30 tys. Wielkoprzemysłowa klasa robotnicza - liczny i wysoko uzwiązkowiony segment klasy pracowniczej - uległ istotnej redukcji i, poza górnikami, właściwie przestał się liczyć.”2

Konsekwencje komunistycznych zaszłości.

Polska klasa robotnicza w nowym systemie politycznym, przewartościowała swoje priorytety i w większości przyjęła postawę pragmatyczno-konsumpcyjną , odbiegającą od „solidarnościowego” modelu lat 80-tych. Jest to spowodowane po części chłopskim rodowodem polskiego proletariatu,j ak mówi prof. Garda wski:”widzi się frustrację, oblicze angry worker, ale już trudniej za tym obliczem robotnika poddanego deprywacji, zwodzonego przez elity, zobaczyć indywidualistę krzątającego się wokół swoich spraw, "kombinującego", po chłopsku sceptycznego, chociaż jednocześnie złego na złodziei z rządu.”3 Mimo zrozumienia motywów takiego działania prof. Gardawski dodaje: „Klasa ta zawiodła osoby i środowiska, które na początku lat 90. oczekiwały, że nadal jest ona bojowa - taka, jaką była w roku 1980 i 1981. Ten zawód spotkał przede wszystkim liderów związkowych, ale także wielu intelektualistów o orientacji socjaldemokratycznej.”4:-))

Kolejnym elementem, rzutującym na postawę polskich robotników w nowej rzeczywistości społecznej, jest przyzwyczajenie do gotowych rozwiązań, przedstawianych przez rząd i związki zawodowe. Ta skłonność do polegania na innych, jest bezpośrednią konsekwencją komunistycznej manipulacji, mającej na celu przekonanie robotników, że ich jedyną powinnością jest uczciwie pracować a państwo zapewni cała resztę .

Ta „cała reszta”to, godne zarobki, „socjal” oraz udział we władzy, rozumiany jako przytakiwanie partyjnym oficjelom. Wielu robotnikom wydaje się, że taki stan rzeczy powinien zostać zachowany a ich indywidualna aktywność społeczna, kończy się na zapewnieniu utrzymania swoim rodzinom. Prof. Gardawski uważa; że (...)”nie wolno na te zjawiska patrzeć, jakby wiązały się z osobną, naganną mentalnością polskiego robotnika. To był efekt autorytaryzmu, socjalizacji dokonywanej przez tamten system, "brudnej wspólnoty", w której jakoś prawie wszyscy byli unurzani. Ona się nakładała na jeszcze świeże ślady wiejskich wzorów wartości.”5 Trudno się zgodzić z taką konstatacją 25 lat po zmianie systemowej. Jeśli komunistyczne nawyki pozostały dominującym elementem postaw społecznych polskiego proletariatu, to świadczy to o niezwykle niskiej zdolności przystosowawczej, oraz braku świadomości społecznej tej klasy i zasługuje na zdecydowana krytykę .

Bierność klasy robotniczej jest również bezpośrednią konsekwencją radykalnych rozwiązań stanu wojennego, którego celem była, nie jak się powszechnie uważa, ochrona przed sowiecką interwencją, ale eliminacja i skłócenie przywódców „Solidarności”, która w 1980 r. domagała się realizacji programu naprawy systemowej w oparciu o gospodarkę wolnorynkową. Jaruzelski więc nie okazał się „dobrym wujkiem” polskiego narodu, ale niszczycielem rodzącego się społeczeństwa obywatelskiego. Drugiej takiej szansy już nie dostaliśmy a odrodzona „Solidarność” z 1990 r nie odzyskała liczebności 10 mln z 1981 r. Jej program również nie miał nic wspólnego z syndykalistycznym programem „Solidarności” 1980. Stała się fałszywym symbolem kontynuacji zmian, zainicjowanych przez jej poprzedniczkę i umożliwiła legitymizację działań tzw „konstruktywnej opozycji”, pod przywództwem Michnika i Kuronia. Tłumaczy to również bierne przyzwolenie robotników na uwłaszczenie nomenklatury jako beneficjentów ustaleń „Okrągłego Stołu”oraz zgodę na brak dekomunizacji państwa.

Robotnicze tęsknoty za układem rodzinno-towarzyskim.

Jak pisałem w poprzednich postach w Polsce nie było ani komunizmu ani socjalizmu w ujęciu marksistowskim, był za to sowiecki bolszewizm, wzbogacony o polską wersję relacji społecznych, opartych na układach rodzinno-towarzyskich. Sprawiało to, że obywatele państwa nie utożsamiali się z nim a wszelkie instytucje traktowali jako zło konieczne. Sceną aktywności społecznej w PRL, były grupy indywidualnych układów, pozwalające na dostatnie życie w warunkach „gospodarki niedoboru”.

Kompleksowe badania socjologiczne, przeprowadzone w latach 2005-2007 potwierdziły, że wzmiankowane grupy nie tylko przetrwały w nowym systemie gospodarczym, ale uczestnictwo w nich dalej stanowi dla wielu przedstawicieli proletariatu, wyznacznik zaradności i sukcesu, zgodnie z zasadą „nieważne kim jesteś -ważne kogo znasz”.

Taki stan rzeczy sprawia, że robotnicy nie angażują się w działalność społeczną, ze względu na inny sposób realizacji swoich potrzeb. Teraz nie załatwia się już lodówek i telewizorów ale pracę dla dzieci i wnuków. Można też „utrącić” konkurenta do stanowiska lub załatwić kredyt w banku. Gorzej, że w ten sposób komunistyczna mentalność przetrwała i przeniesiona została na następne pokolenia.

Rola klasy politycznej w kształtowaniu postaw społecznych proletariatu.

Po roku 1990 wśród przedstawicieli polskiego proletariatu pojawiło się poczucie porzucenia i degradacji społecznej, spowodowane automatycznym przejściem części tej grupy na pozycje „podklasy”. Do zbioru negatywnych bodźców, dołączyć należy również wrażenie nieskuteczności działań reprezentacji politycznej w osobach przedstawicieli polskiej lewicy, zajętych układaniem karier w nowej rzeczywistości społecznej. Wiązało się to z całkowitym oderwaniem od rzeczywistości i brakiem empatii dla własnego elektoratu.

Podobne odczucia towarzyszą działalności związków zawodowych,odbierając robotnikom przekonanie że ktoś broni ich interesów. Powszechne w mediach informacje o budowie klasy średniej, stały się dla proletariatu sygnałem, że skoro pojawia się nowa, reprezentatywna dla obecnego systemu klasa, to oni sami zostali zepchnięci na margines.

Zrodziło to mnóstwo obaw związanych z codziennym funkcjonowaniem tych ludzi zarówno w sferze ekonomicznej jak i społecznej, doprowadzając do schizofrenicznego układu zależności, wieszczonych w latach 80-tych w publikacjach Kisielewskiego. Postaram się zacytować wypowiedź prof. Gardawskiego w całości, ponieważ doskonale oddaje obecny stan rzeczy. „Pamiętam teksty Stefana Kisielewskiego i Aleksandra Smolara z połowy lat 80., że polska klasa robotnicza jest sowiecka (to pisał Kisiel) i będzie jak źrenicy oka strzegła wielkich budów socjalizmu, z których żyje, że będzie oczywiście katolicka i antykomunistyczna, ale jednocześnie w systemie demokratycznym nie dopuści do restrukturyzacji gospodarki. Jeżeli będzie mogła dokonywać wyborów politycznych, to zapewne wykreuje elitę własną, która będzie broniła miejsc pracy, a więc tego "technologicznego rezerwatu", który pozostawił po sobie autorytarny socjalizm.”6

Kisielewski, jak widać miał rację, ponieważ obecny stan rzeczy dokładnie tak wygląda.:-),a klasa robotnicza, tęsknoty za „technologicznym rezerwatem” łączy z nieprzemijającą tęsknotą za „socjalistycznym skansenem” przywilejów.

Wnioski

1. Proletariat istnieje i nie przeobraził się automatycznie w klasę średnią.

2. Brak aktywności społecznej klasy robotniczej jest spowodowany :

- pacyfikacją elit „solidarnościowych” przez stan wojenny,

- zmianami systemowymi i wynikającą z nich redukcją liczebności proletariatu wielkoprzemysłowego,

- zmianą postawy robotników z solidarnej na pragmatyczno-konsumpcyjną,

- realizacją potrzeb poprzez zaangażowanie w nieformalne grupy układów rodzinno-towarzyskich,

- poczuciem braku zrozumienia potrzeb proletariatu przez jego formalnych reprezentantów tj partie polskiej lewicy i związki zawodowe,

- utrwaleniem komunistycznego nawyku polegania na innych,

- przywiązaniem do wizji „socjalistycznego skansenu społecznego”,

- przejściem części polskich robotników na stanowiska prawicowe.





1Michał Sobczyk.”Co się stało z naszą klasą (robotniczą)?”wywiad z prof. Juliuszem Gardawskim w Lewica.pl

2Michał Sobczyk.”Co się stało z naszą klasą (robotniczą)?”wywiad z prof. Juliuszem Gardawskim w Lewica.pl

3Michał Sobczyk.”Co się stało z naszą klasą (robotniczą)?”wywiad z prof. Juliuszem Gardawskim w Lewica.pl

4Michał Sobczyk.”Co się stało z naszą klasą (robotniczą)?”wywiad z prof. Juliuszem Gardawskim w Lewica.pl

5Michał Sobczyk.”Co się stało z naszą klasą (robotniczą)?”wywiad z prof. Juliuszem Gardawskim w Lewica.pl

6Michał Sobczyk.”Co się stało z naszą klasą (robotniczą)?”wywiad z prof. Juliuszem Gardawskim w Lewica.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz