wtorek, 13 października 2015

Niewygodna rewolucja 1939-1956.


Zrozumieć to nie znaczy przebaczyć. Moje słowa są równocześnie protestem. Doktrynie odmawiam prawa do usprawiedliwiania zbrodni, popełnianych w jej imieniu. Współczesnemu człowiekowi, który zapomina o tym, jak nędzny jest w porównaniu z tym,czym może być człowiek- odmawiam prawa do mierzenia przeszłości i przyszłości własną miarą”.
Czesław Miłosz
Paryż 1953

Podmiot rewolucji 1939–1956

Długo zastanawiałem się jak zatytułować dzisiejszy post? Filozof kultury prof., Andrzej Leder, opisując te same wydarzenia w swojej książce, użył określenia „prześniona rewolucja”, przez chwilę zastanawiałem się nad słowem „zapomniana”, ale taka forma wskazywałaby jednak na istnienie jakiegoś poziomu nieświadomości, wśród beneficjentów tego wydarzenia. Tymczasem wszelkie przesłanki socjologiczne, wskazują na to, że owa rewolucja była jak najbardziej chciana, pożądana i absolutnie celowa, a jej spadkobiercy nie chcą o tym pamiętać!

Łatwo dzisiaj tłumaczyć ,że prawdziwym powodem zmian była niemoc sanacyjnych elit, II Wojna Światowa, a później implantacja nowego systemu, narzuconego przez stalinowski reżim. Wynikałoby z tego ze cały proces, rozegrał się poza wolą i świadomością Polaków, którzy jedynie, bezwolnie, podporządkowali się biegowi historii:-)). Nie ulega jednak wątpliwości, że warstwą społeczną która najbardziej na tym skorzystała, była część polskich chłopów,, przechodząca na pozycje bolszewickie, oraz dołączająca do proletariatu miejskiego. Z tej warstwy wywodzi się dzisiejsza klasa średnia, oraz współczesny proletariat, co determinuje charakter relacji społecznych w naszym kraju.

To dlatego polska klasa średnia, nie chce brać odpowiedzialności za masy, ponieważ brak etosu mieszczańskiego, oraz ugruntowanej tradycji kulturowej, rodzi kompleksy i zamyka te klasę w klatce, jednostkowo pojmowanego, sukcesu materialnego, bez poczucia obowiązku społecznego dzielenia się z mniej zaradną większością. „Na początku lat 90. dziennikarz, z ''Le Monde'' bodajże, Bernard Guetta, chciał się spotkać z nowo powstającą klasą średnią i napisać reportaż. (...)Pojawili się ludzie, którzy założyli firmy, fajni, uroczy, otwarci na świat i oczytani. Zaskoczył go ich poziom intelektualny, bo to była polska inteligencja, która właśnie zabrała się do interesów. A po wszystkim powiedział: Najbardziej uderza mnie, że tak światli ludzie nie czują się w ogóle odpowiedzialni za resztę społeczeństwa.”1

Przedstawiciele polskich elit nie postrzegają swojego sukcesu, jako zobowiązania wobec reszty społeczeństwa, bo musieliby się przyznać do swojego wstydliwego rodowodu, dlatego lepiej udawać że nic nie wiedzą o mechanizmie społecznym ,który wyniósł ich na szczyt.

Akt przemocy poza świadomością narodu.

Jeśli powiedzieć przeciętnemu Polakowi, że taka rewolucja miała miejsce, będzie co najmniej zdziwiony, ale trafią się również tacy, których takie stwierdzenie wyjątkowo zbulwersuje,albowiem sugeruje ono, że rozegrało się w Polsce zdarzenie, będące aktem przemocy wobec ziemiaństwa, mieszczaństwa oraz mniejszości żydowskiej, niemieckiej i ukraińskiej w którym swój udział mieli również Polacy. Tak o tym mówi Andrzej Leder:”Od 1939 do 1956 roku trwała w Polsce wielka rewolucja społeczna, której nie traktujemy jak rewolucji. Wyparliśmy ją ze świadomości zbiorowej. W wyobraźni, w języku, w naszej tożsamości jest słabo wyrażona. Wiemy, owszem, że ''coś'' się wydarzyło, ale bez naszego udziału. To nam zrobił ktoś inny - Niemcy i Rosjanie. Zmiana społeczna, która miała dla Polaków fundamentalne znaczenie, jest doświadczana trochę jak sen. Koszmar senny. To się naprawdę stało? Ja tego chciałem? No ależ skąd! Nie chciałem!”2

Trudno jest się dziś przyznać,że w kraju będącym przed II Wojną Światową, enklawą nierówności społecznej i zacofania, istniało wśród mas przekonanie o potrzebie radykalnych zmian, nawet za cenę ofiar.. „Polska przedwojenna żyła w czymś, co można nazwać przedłużonym średniowieczem. Duża część ludu nienawidziła tych wszystkich, których postrzegała jako wyzyskiwaczy, czyli pośredników, Żydów, mieszczaństwa w ogóle, a poza tym ziemiaństwa. Przy czym ziemiaństwo było trudniej nienawidzić, bo uosabiało polskość i tradycję, do której wielu aspirowało. Więc ta nienawiść była dość zawikłana. Przyszli Niemcy i zrealizowali pierwszą część tych ukrytych pragnień - zniknęli Żydzi. A po wojnie komuniści zrealizowali część drugą – zniknął polski dwór, symboliczny prymat szlachty i ziemiaństwa. W genezie dzisiejszych elit i klasy średniej jest wstydliwa pokątność. Jest wejście do pożydowskich domów, rabowanie dworów, wstępowanie do partii, wszystko moralnie ambiwalentne. Masy idą do wojska, do milicji, zapisują się na studia prawnicze, kończą różne kursy, ''nie matura, lecz chęć szczera''. Zajmują nowe pozycje w sposób, który dla nich samych jest moralnie wątpliwy, bo odbywa się pod osłoną armii radzieckiej, towarzyszy temu niszczenie dawnych przedwojennych elit. To wszystko była wielka rewolucja społeczna, ale nigdy nie mieliśmy dość odwagi, by to uznać”.3

Od siebie dodam, że trzecim elementem, będącym realizacją pragnień Polaków, było zajęcie Ziem Zachodnich znanych jako „Ziemie Odzyskane”. Tak więc wśród symboli rewolucji 1939-1956, obok rabowania szlacheckich dworów, oraz przejmowania mienia pożydowskiego, pojawił się obrazek „szabrowania” poniemieckich gospodarstw, na podarowanych przez Stalina, Ziemiach Zachodnich. Powiedzieć tu wypada, że w tych gorących czasach, nikt nie zastanawiał się nad faktem, że dewastując niemiecką infrastrukturę, szabrownicy robią sobie krzywdę, ponieważ to później, właśnie im, przyjdzie żyć, na tak ograbionych ziemiach.

Trup w szafie.

W konsekwencji nasz naród, „schował w szafie trupa”, do którego nie chce się przyznać , ponieważ w odróżnieniu od innych europejskich narodów, z podobną przeszłością, my wmawiamy sobie, że nic złego nie miało miejsca, a wszelkie zmiany dziejowe, były konsekwencją działania SIŁY WYŻSZEJ:-). Żadna grupa społeczna nie chce się z tym zdarzeniem identyfikować i doszło do sytuacji schizofrenicznej, w której potomkowie beneficjentów rewolucji, tworzą z martyrologii ofiar, element własnej tradycji!!! Rodzi to tragiczne konsekwencje, ponieważ, by poprawnie funkcjonować we współczesnym świecie,jednostka powinna mieć ugruntowaną tożsamość, musi być świadoma swojego rodowodu. Inaczej czuje się zagrożona, a wielowymiarowość i różnorodność odbiera jako coś, co należy zwalczać dla własnego dobra. Motywowani obawą przed poznaniem prawdy, Polacy nie prowadzą dyskusji o własnej historii, Polacy ordynarnie się żrą!!!

prof. Andrzej Leder zauważa, że na tej fałszywej tożsamości zbudowano konstrukcję społeczną, która pod płaszczykiem demokracji, sankcjonuje nierówność. Efekt ten uzyskano, wtłaczając w obyczajowość, współczesnego, polskiego społeczeństwa, przedwojenny podział na panów i chamów. Podział ten obecnie nie jest już determinowany urodzeniem, ale rolę tę zaczął pełnić status finansowy obywateli. „Moja pesymistyczna teza jest taka, że pod pseudoszlachecką równością, którą łatwo sobie gębę wycierać, w Polsce sankcjonowana jest nierówność. Podział na panów i chamów przetrwał w naszym odczuwaniu świata. Jedni są biedni, nie mają szans, a inni je mają. Bo jest pan na zagrodzie i wyrobnik., szlachcic i chłop, którego się nie widzi. Żyjemy w metaforycznym folwarku...”4.
Ślady tego odwiecznego układu, odnaleźć można w sposobie funkcjonowania współczesnego miasta, szczególnie dobrze widoczne są w relacji szef- podwładny i to nie tylko w korporacyjnych strukturach firm. W Polsce właściciel warzywniaka, zatrudniający jedną ekspedientkę staje się automatycznie panem, którego tożsamość zbudowana zostaje przez tę pojedynczą relację poddaństwa. Straszne to i śmieszne zarazem!

„Cierpienia chłopów są nieobecne w naszej świadomości, mimo że geneza społeczeństwa jest chłopska. Nie mówi się, jak straszne rzeczy robiono naszym przodkom. Nie mamy świadectw, właściwie nie wiemy, kim byli ludzie, którzy stanowili 70 procent społeczeństwa przed wojną. Nie chcemy słyszeć ich głosu. Nie świętujemy też zniesienia pańszczyzny.”5

Drodzy Rodacy! POBUDKA!!! Czas wreszcie jasno powiedzieć kim jesteśmy i dokąd nas to może zaprowadzić, abyśmy nie przespali kolejnego ćwierćwiecza w przekonaniu, że właściwym dla naszego narodu sposobem na samorealizację, jest potrzeba przywrócenia relacji społecznych, rodem z przedwojennej Polski. Trzeba pozbyć się raz na zawsze z życia politycznego elit,(w drodze legalnych działań:-)), próbujących angażować społeczeństwo w dyskurs, rodem ze szlacheckiego folwarku, gdzie dobry pan, to taki, który czasem udaje, że nie widzi złodziejstwa i rzadko bije w mordę…!


1 „Grzegorz Sroczyński wywiad z Andrzejem Lederem autorem „Prześnionej Rewolucji”Gazeta Wyborcza 11-04-2014
2 „Grzegorz Sroczyński wywiad z Andrzejem Lederem autorem „Prześnionej Rewolucji”Gazeta Wyborcza 11-04-2014
3„Grzegorz Sroczyński wywiad z Andrzejem Lederem autorem „Prześnionej Rewolucji”Gazeta Wyborcza 11-04-201
4„Grzegorz Sroczyński wywiad z Andrzejem Lederem autorem „Prześnionej Rewolucji”Gazeta Wyborcza 11-04-201
5Grzegorz Sroczyński wywiad z Andrzejem Lederem autorem „Prześnionej Rewolucji”Gazeta Wyborcza 11-04-2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz