Na
portalu Onet pojawiła się "Odezwa do polskich
przedsiębiorców",autorstwa Ks Jacka Stryczka, twórcy i lidera
projektu "Szlachetna paczka”. Ironizując, duchowny prosi
polskich biznesmenów, by zlikwidowali swoje firmy i przeszli na
zasiłek, ponieważ w świetle obowiązującej w Polsce „moralności
katomarksistowskiej” bogactwo jest złem "Być może nie
dzielisz się z pracownikami swoim wynagrodzeniem, a na dodatek - o
zgrozo - być może jesteś albo grozi ci, że będziesz bogaty!
Dlatego apeluję do Twojego sumienia: zamknij firmę, jeśli ją
masz. Zamknij. Stań się bezrobotnym i oddaj się pod opiekę
państwa. Dopiero wtedy masz szansę znowu stać się dobrym
człowiekiem" 1
„Żyjemy w jakimś katomarksistowskim kraju, w którym ciągle powtarza się, że Jezus mówił, że trzeba kochać ubogich, a Marks, że należy nienawidzić bogatych. Ja uważam, że pensja menadżera powinna być skorelowana z wynikami firmy. Jeżeli ktoś jest dobrym prezesem, to niech zarabia godnie. Rozliczajmy tego prezesa z tego, co za te pieniądze zrobił, a nie ile ma. Jeśli to się naprawdę opłaca, to niech sobie tyle zarabia, ale jeżeli nie, to należy go zwolnić.
„Żyjemy w jakimś katomarksistowskim kraju, w którym ciągle powtarza się, że Jezus mówił, że trzeba kochać ubogich, a Marks, że należy nienawidzić bogatych. Ja uważam, że pensja menadżera powinna być skorelowana z wynikami firmy. Jeżeli ktoś jest dobrym prezesem, to niech zarabia godnie. Rozliczajmy tego prezesa z tego, co za te pieniądze zrobił, a nie ile ma. Jeśli to się naprawdę opłaca, to niech sobie tyle zarabia, ale jeżeli nie, to należy go zwolnić.
Dlaczego my jako
społeczeństwo mamy oceniać, co się dzieje w banku, który jest
czyjąś prywatną własnością? Jeśli mi jako klientowi nie
odpowiada, że prezes mojego banku zarabia za dużo, to zmieniam
bank.”2
Rzeczywiście, obserwując polską rzeczywistość trudno nie zauważyć, że nasze społeczeństwo uparcie kultywuje dawną bolszewicką ideę socjalistycznej „urawniłowki”, wyrażonej hasłem „skoro ja nic nie mam ty również nie powinieneś nic mieć”. Ale jeśli do czegoś doszedłeś to należy cię zmusić byś się tym podzielił, bo inaczej sami sobie weźmiemy!!! Przecież lud ma zawsze rację, zgodnie z hasłem „vox populi vox Dei” !!!
Ks. Jacek Stryczek uważa, że nie jest to prawdą , ( a ja całkowicie się z nim zgadzam):-)). Dowodzi, że w Polsce powinien obowiązywać etos przedsiębiorczości, promujący zaradność i indywidualną aktywność bez oglądania się na pomoc państwa. „W "Szlachetnej Paczce" tworzymy alternatywną Polskę. Ludzie są u nas w strefie "podwyższonego sensu". Walczymy o to, abyśmy byli bardziej przedsiębiorczy i w ten sposób wychodzili z biedy.”3
Niestety w naszym kraju mimo upływu 26 lat od upadku komunizmu dalej funkcjonuje postawa „sprytnego niewolnika” czyli człowieka niezdolnego do wzięcia odpowiedzialności za swój los we własne ręce, a jednocześnie poświęcającego 90% energii na walkę z państwem o przywileje i ulgi.
Na pytanie o rolę państwa w procesie kształtowania „sprawiedliwości społecznej”ks. Stryczek odpowiada: „Czy państwo powinno to regulować? Tak, ale tylko wtedy, gdy samo ponosi tego koszty, na przykład w sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia w USA po wybuchu kryzysu - państwo ratowało bank za pieniądze podatników, a ten bank wypłacał prezesom gigantyczne pensje. W innym przypadku nic nikomu do tego.(...)Kto powinien o tym decydować? Opinia publiczna? Zgodnie z zasadą sformułowaną przez Miltona Friedmana, najbardziej wpływowa jest mała grupa interesariuszy. Dlatego na szkołę większy wpływ mają nauczyciele niż dzieci i ich rodzice. Która mała grupa ukształtuje opinię publiczną, by stwierdzić, ile ma zarabiać prezes?4
Sugestia, że to kościół powinien nawoływać do „dzielenia się z biednymi”, pełniąc społeczną funkcję „sędziego” również wg ks. Stryczka nie znajduje potwierdzenia w Ewangelii. „Nie! To mit! Nie ma takiego cytatu w Ewangelii mówiącego, że Jezus kazał się dzielić. To jest właśnie taki katomarksizm, zbiór stereotypów, z których tworzy się religię. Jezus na temat podziału przychodu się nie wypowiadał. Pomagał biednym, ale miał wielu znajomych bogatych ludzi, którym wcale nie mówił: „ej, masz za dużo, podziel się”.5
Stan indywidualnego bogactwa obywateli powinien być zależny tylko od ich zaradności i przedsiębiorczości, a nie od pozycji społecznej grupy, zbudowanej szantażem na państwie, oraz przekonaniem ,że najbezpieczniejsza finansowo jest „posada na urzędzie”, ponieważ gwarantuje przywileje i stały w miarę wysoki dochód.
„Nikt nie jest skazany na to miejsce pracy, w którym jest, a jeżeli czuje, że jest skazany na nie, to znaczy, że się zagubił, stał się niewolnikiem sytuacji, z której nie potrafi znaleźć wyjścia. Jeżeli w jego branży nie ma więcej pracy, powinien się przekwalifikować, stopniowo budować swoje kompetencje, żeby z czasem migrować na rynku pracy. A u nas w ramach właśnie tego katomarksizmu jest takie myślenie, że jeśli mi jako pracownikowi jest źle, to winni są wszyscy wokoło tylko nie ja sam. Jak ci jest źle, to zmień pracę. Jeśli twój zawód jest słabo płatny, to naucz się tego, w którym płacą więcej!!!(...)Ja uważam, że praca to jest dobrowolna umowa dwóch stron. Wiadomo, że są potrzebne jakieś uregulowania prawne tego dobrowolnego spotkania, ale uważam, że tam, gdzie komuś coś się narzuca, zaczynają się problemy.6
Kontynuacją tego toku myślenie jest stwierdzenie, iż każdy człowiek sam odpowiada za swoje życie , określenie celów i dążeń. Nie można za to obarczać odpowiedzialnością ludzi, którzy dają nam pracę. „Wydaje mi się, że sytuacja, w której pracownik jest zatrudniony i trudno go zwolnić jest zła, jest pewnego rodzaju nadużyciem. Bo pracodawca bierze pracownika do pracy, a nie bierze odpowiedzialności za jego życie.
(...)Pracownik nie powinien zastanawiać się, kto zapewni mu lepszy los, tylko jak on sam może sobie wykreować lepszy los. Jeżeli mówię, że są lepsi i gorsi pracownicy, to dlatego, że uważam, że człowiek może sam wykreować swoją wartość na rynku pracy i wejść do grupy tych lepszych, bardziej pożądanych na rynku. A ryzyko zmiany pracy? Generalnie biznes polega na ryzyku. Nie rozumiem takiego układu, że prezes pracuje pod presją ryzyka, a pracownicy uważają, że ta presja nie może być na nich przenoszona. Są oczywiście nadużycia. Ale jak kogoś dotykają, może zmienić pracę i przenieść się do innej firmy. A na czas zmiany powinien zadbać wcześniej o bezpieczeństwo finansowe.”7
I na koniec najbardziej kontrowersyjne stwierdzenie, odnoszące się do pomocy socjalnej państwa. Przyznam, ze ja sam nie miałbym dość odwagi by tak sformułować słuszną skądinąd myśl o nadużywaniu tego „awaryjnego” w zamyśle twórców wyjścia.:-)) Dlatego chylę czoło przed bezkompromisowością wypowiedzi ks. Stryczka.
„W czasach Jezusa nie było czegoś takiego jak pomoc socjalna. Oczywiście jak ktoś był niepełnosprawny, był paralitykiem czy niewidomym, to żebrał, czyli utrzymywał się z tego rodzaju pomocy socjalnej. Poza tym było oczywiste, że wszyscy mają pracować na siebie i nikt z tym nie dyskutował. Nie było wówczas alternatywy. Dopiero my, ludzie współcześni stworzyliśmy zaburzenie życia społecznego. Zaczęło się od dobrze zaplanowanych niegdyś planów socjalnych, a doszliśmy to tego, że małe grupy interesów potrafią sobie wywalczyć wielkie przywileje, o czym mówił Milton Friedman. W efekcie ze słusznie wykreowanego systemu ubezpieczania się poszliśmy w kierunku nadużyć w poszczególnych grupach. To do niczego dobrego nie prowadzi.”8
Polscy politycy wszystkich możliwych frakcji od dwudziestu sześciu lat starają się nam wmówić, że nierówności społeczne, będące nieodłączną, wręcz organiczną cechą kapitalizmu ,dadzą się uregulować przy pomocy działań politycznych. To wierutne kłamstwo! Kapitalizm jest ze swej natury, zbudowany na nierówności a społeczeństwo kapitalistyczne podzielone na klasy. Tak więc populistyczna, „katomarksistowska” koncepcja społeczna w nowych warunkach ustrojowych okazuje się być anachronizmem.
Dopóki tzw „masy” nie zrozumieją że nie ma już powrotu do czasów socjalistycznej urawniłowki- Polska pozostanie „dziwnym krajem ubogich ludzi”, marnujących potencjał i energię na walkę z państwem o kolejne socjalne przywileje, w miejsce racjonalnej, przynoszącej wymierne korzyści aktywności gospodarczej.
Rzeczywiście, obserwując polską rzeczywistość trudno nie zauważyć, że nasze społeczeństwo uparcie kultywuje dawną bolszewicką ideę socjalistycznej „urawniłowki”, wyrażonej hasłem „skoro ja nic nie mam ty również nie powinieneś nic mieć”. Ale jeśli do czegoś doszedłeś to należy cię zmusić byś się tym podzielił, bo inaczej sami sobie weźmiemy!!! Przecież lud ma zawsze rację, zgodnie z hasłem „vox populi vox Dei” !!!
Ks. Jacek Stryczek uważa, że nie jest to prawdą , ( a ja całkowicie się z nim zgadzam):-)). Dowodzi, że w Polsce powinien obowiązywać etos przedsiębiorczości, promujący zaradność i indywidualną aktywność bez oglądania się na pomoc państwa. „W "Szlachetnej Paczce" tworzymy alternatywną Polskę. Ludzie są u nas w strefie "podwyższonego sensu". Walczymy o to, abyśmy byli bardziej przedsiębiorczy i w ten sposób wychodzili z biedy.”3
Niestety w naszym kraju mimo upływu 26 lat od upadku komunizmu dalej funkcjonuje postawa „sprytnego niewolnika” czyli człowieka niezdolnego do wzięcia odpowiedzialności za swój los we własne ręce, a jednocześnie poświęcającego 90% energii na walkę z państwem o przywileje i ulgi.
Na pytanie o rolę państwa w procesie kształtowania „sprawiedliwości społecznej”ks. Stryczek odpowiada: „Czy państwo powinno to regulować? Tak, ale tylko wtedy, gdy samo ponosi tego koszty, na przykład w sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia w USA po wybuchu kryzysu - państwo ratowało bank za pieniądze podatników, a ten bank wypłacał prezesom gigantyczne pensje. W innym przypadku nic nikomu do tego.(...)Kto powinien o tym decydować? Opinia publiczna? Zgodnie z zasadą sformułowaną przez Miltona Friedmana, najbardziej wpływowa jest mała grupa interesariuszy. Dlatego na szkołę większy wpływ mają nauczyciele niż dzieci i ich rodzice. Która mała grupa ukształtuje opinię publiczną, by stwierdzić, ile ma zarabiać prezes?4
Sugestia, że to kościół powinien nawoływać do „dzielenia się z biednymi”, pełniąc społeczną funkcję „sędziego” również wg ks. Stryczka nie znajduje potwierdzenia w Ewangelii. „Nie! To mit! Nie ma takiego cytatu w Ewangelii mówiącego, że Jezus kazał się dzielić. To jest właśnie taki katomarksizm, zbiór stereotypów, z których tworzy się religię. Jezus na temat podziału przychodu się nie wypowiadał. Pomagał biednym, ale miał wielu znajomych bogatych ludzi, którym wcale nie mówił: „ej, masz za dużo, podziel się”.5
Stan indywidualnego bogactwa obywateli powinien być zależny tylko od ich zaradności i przedsiębiorczości, a nie od pozycji społecznej grupy, zbudowanej szantażem na państwie, oraz przekonaniem ,że najbezpieczniejsza finansowo jest „posada na urzędzie”, ponieważ gwarantuje przywileje i stały w miarę wysoki dochód.
„Nikt nie jest skazany na to miejsce pracy, w którym jest, a jeżeli czuje, że jest skazany na nie, to znaczy, że się zagubił, stał się niewolnikiem sytuacji, z której nie potrafi znaleźć wyjścia. Jeżeli w jego branży nie ma więcej pracy, powinien się przekwalifikować, stopniowo budować swoje kompetencje, żeby z czasem migrować na rynku pracy. A u nas w ramach właśnie tego katomarksizmu jest takie myślenie, że jeśli mi jako pracownikowi jest źle, to winni są wszyscy wokoło tylko nie ja sam. Jak ci jest źle, to zmień pracę. Jeśli twój zawód jest słabo płatny, to naucz się tego, w którym płacą więcej!!!(...)Ja uważam, że praca to jest dobrowolna umowa dwóch stron. Wiadomo, że są potrzebne jakieś uregulowania prawne tego dobrowolnego spotkania, ale uważam, że tam, gdzie komuś coś się narzuca, zaczynają się problemy.6
Kontynuacją tego toku myślenie jest stwierdzenie, iż każdy człowiek sam odpowiada za swoje życie , określenie celów i dążeń. Nie można za to obarczać odpowiedzialnością ludzi, którzy dają nam pracę. „Wydaje mi się, że sytuacja, w której pracownik jest zatrudniony i trudno go zwolnić jest zła, jest pewnego rodzaju nadużyciem. Bo pracodawca bierze pracownika do pracy, a nie bierze odpowiedzialności za jego życie.
(...)Pracownik nie powinien zastanawiać się, kto zapewni mu lepszy los, tylko jak on sam może sobie wykreować lepszy los. Jeżeli mówię, że są lepsi i gorsi pracownicy, to dlatego, że uważam, że człowiek może sam wykreować swoją wartość na rynku pracy i wejść do grupy tych lepszych, bardziej pożądanych na rynku. A ryzyko zmiany pracy? Generalnie biznes polega na ryzyku. Nie rozumiem takiego układu, że prezes pracuje pod presją ryzyka, a pracownicy uważają, że ta presja nie może być na nich przenoszona. Są oczywiście nadużycia. Ale jak kogoś dotykają, może zmienić pracę i przenieść się do innej firmy. A na czas zmiany powinien zadbać wcześniej o bezpieczeństwo finansowe.”7
I na koniec najbardziej kontrowersyjne stwierdzenie, odnoszące się do pomocy socjalnej państwa. Przyznam, ze ja sam nie miałbym dość odwagi by tak sformułować słuszną skądinąd myśl o nadużywaniu tego „awaryjnego” w zamyśle twórców wyjścia.:-)) Dlatego chylę czoło przed bezkompromisowością wypowiedzi ks. Stryczka.
„W czasach Jezusa nie było czegoś takiego jak pomoc socjalna. Oczywiście jak ktoś był niepełnosprawny, był paralitykiem czy niewidomym, to żebrał, czyli utrzymywał się z tego rodzaju pomocy socjalnej. Poza tym było oczywiste, że wszyscy mają pracować na siebie i nikt z tym nie dyskutował. Nie było wówczas alternatywy. Dopiero my, ludzie współcześni stworzyliśmy zaburzenie życia społecznego. Zaczęło się od dobrze zaplanowanych niegdyś planów socjalnych, a doszliśmy to tego, że małe grupy interesów potrafią sobie wywalczyć wielkie przywileje, o czym mówił Milton Friedman. W efekcie ze słusznie wykreowanego systemu ubezpieczania się poszliśmy w kierunku nadużyć w poszczególnych grupach. To do niczego dobrego nie prowadzi.”8
Polscy politycy wszystkich możliwych frakcji od dwudziestu sześciu lat starają się nam wmówić, że nierówności społeczne, będące nieodłączną, wręcz organiczną cechą kapitalizmu ,dadzą się uregulować przy pomocy działań politycznych. To wierutne kłamstwo! Kapitalizm jest ze swej natury, zbudowany na nierówności a społeczeństwo kapitalistyczne podzielone na klasy. Tak więc populistyczna, „katomarksistowska” koncepcja społeczna w nowych warunkach ustrojowych okazuje się być anachronizmem.
Dopóki tzw „masy” nie zrozumieją że nie ma już powrotu do czasów socjalistycznej urawniłowki- Polska pozostanie „dziwnym krajem ubogich ludzi”, marnujących potencjał i energię na walkę z państwem o kolejne socjalne przywileje, w miejsce racjonalnej, przynoszącej wymierne korzyści aktywności gospodarczej.
1http://wiadomosci.onet.pl/kraj/ks-jacek-stryczek-w-polsce-obowiazuje-katomarksizm/h3f77k
2Agata
Kołodziej Money.pl Wywidad z Ks. Jackiem Stryczkiem.„Żyjemy w
jakimś katomarksistowskim kraju...
3http://wiadomosci.onet.pl/kraj/ks-jacek-stryczek-w-polsce-obowiazuje-katomarksizm/h3f77k
4Agata
Kołodziej Money.pl Wywidad z Ks. Jackiem Stryczkiem.„Żyjemy w
jakimś katomarksistowskim kraju...
5Agata
Kołodziej Money.pl Wywidad z Ks. Jackiem Stryczkiem.„Żyjemy w
jakimś katomarksistowskim kraju...
6Agata
Kołodziej Money.pl Wywidad z Ks. Jackiem Stryczkiem.„Żyjemy w
jakimś katomarksistowskim kraju...
7Agata
Kołodziej Money.pl Wywidad z Ks. Jackiem Stryczkiem.„Żyjemy w
jakimś katomarksistowskim kraju...
8Agata
Kołodziej Money.pl Wywidad z Ks. Jackiem Stryczkiem.„Żyjemy w
jakimś katomarksistowskim kraju...